brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

środa, 26 października 2011

(33) Wieczór w Alnes

Wczorajszy wieczór spędziliśmy w Alnes - małej, malowniczej wiosce położonej na północnej części wyspy Godøya (to wyspa, którą stale widzimy z okien naszego domu) . Leży ona w gminie Giske. W drodze do Alnes pokonaliśmy most i dwa tunele. Jeden z nich jest dość dziwny , bo nie można w nim poruszać się jednocześnie w obu kierunkach. Kolizji unika się poprzez korzystanie z zatoczek i ustępowanie miejsca samochodom nadjeżdżającym z naprzeciwka. Dla mniej doświadczonego kierowcy to prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza że w tunelu trudno oszacować odległość dzielącą nas od najeżdżającego z naprzeciwka auta. Podobna wąska droga, a w zasadzie wąziutki most prowadzi na wyspę ptaków Runde (wkrótce opowiem też i o tym miejscu).
Alnes było kiedyś jedną z większych osad rybackich w Sunnmøre. Teraz mieszka tu zaledwie okolo dwustu osób. Ciekawe, że ta mała osada ma własną, dość dużą szkołę.
Wybudowana w 1876 roku latarnia nadal służy tym, co na morzu, a w miesiącach letnich jest dostępna dla turystów. Mieści się w niej również mała galeria sztuki. Podobno domowe wypieki serwowane w latarnianej kafejce nie mają sobie równych, latem na pewno się na nie skusimy.
W Alnes spotkać można często amatorów kitesurfingu. Norwedzy za najpiękniejszą plażę uważają Sjøsanden (pisałam o niej TU). Byliśmy, widzieliśmy, na kolana nas nie powaliła, w przeciwieństwie do plaży w Alnes. Piaszczysto – kamienny brzeg, w dali liczne wyspy, przestrzeń o niebo większa niż ta na Sjøsanden. Do tego okolica, z której bije taki spokój. Domy rybackie starszego typu, zbudowane najczęsciej na planie kwadratu, stateczne i „postawne”, muszą w końcu uporać się z wiatrami, które nawiedzają ten zakątek częściej niż inne w Møre og Romsdal.
Urzekło nas to miejsce. Na pewno będziemy tu częstymi gośćmi.















Odrobina norweskiego:
po norwesku: Sjømannen ber ikke om medvind. Han lærer seg å seile.
po polsku: Marynarz nie modli się o sprzyjający wiatr. On uczy się żeglować.


Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz