brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

niedziela, 24 lutego 2013

(140) Altanterhavsparken - fauna dla mniej i bardziej odważnych



Atlanterhavsparken czyli Park Atlantycki w Ålesund to obowiązkowy do zaliczenia punkt na liście sunnmørskich atrakcji. Projektanci wykorzystali naturalne piękno wybrzeża i wkleili w nie to ukochane przez malców (i takie, jak my, „starsze dzieci”) akwarium. Bo gdy tubylcy mówią: nasze akwarium, maja na myśli właśnie to miejsce.

Wizytę w Atlanterhavsparken (LINK) warto zaplanować tak, aby nie ominęły nas dwie największe atrakcje. Pierwsza z nich to tak zwany dykkershow. Nurek wpływa do wielkiego akwarium wypełnionego czterema milionami litrów wody morskiej. Ubrany w gruby kombinezon i maskę, zabezpieczony liną – wyjmuje powoli z worka niewielkie ryby i karmi nimi ogromne dorsze, halibuty, płaszczki, czarniaki, łososie. Z opisu na stronie akwarium dowiadujemy się, że niektóre z nich dorównują rozmiarami nurkowi, ale to chyba nieco przesadzona informacja. W czasie show jeden z pracowników akwarium dzieli się ze zgromadzoną widownią ciekawostkami z życia w morskich głębinach. Dzieci siedzą najczęściej wprost na podłodze, tuż przy szybach akwarium. Machają do nurka. Komentują głośno. Starsi spokojniej, z mniejszym entuzjazmem. Ale dla każdego jest to na pewno spore przeżycie. Po zakończonym show czas na krótka sesję zdjęciową. Nurek pływa tuz prze szybie, macha do maluchów i pozuje do fotek.

Kolejną atrakcją jest karmienie pingwinów. Trwa także około 20-25 minut. Widać, że pracownicy akwarium lubią swoją pracę. Nie ma tu bezmyślnego klepania tego, co powiedzieć wypada. Opiekun pingwinów mówi z zaangażowaniem, często reaguje na zachowanie widowni, zwłaszcza dzieci.

Po kilku wizytach w Atlanterhavsparken mamy już własny plan zwiedzania. Najlepiej przyjechać do parku kwadrans przed trzynastą. Po nurkowym show można pospacerować i poprzyglądać się różnym morskim stworzeniom w akwariach. Potem o 14:30 wyjść na zewnątrz i pośmiać się trochę, patrząc na śmigające na wyścigi pingwiny.
Później warto spędzić chwilę w kontaktbassenget, miejscu obleganym przez dzieci. Tu można wziąć do ręki różne morskie stworzenia i posłuchać ciekawych o nich opowieści. Opiekunowie tego miejsca to ludzie obdarzeni wielka cierpliwością...

Rodziny z dziećmi korzystają z możliwości wykupienia rocznego rodzinnego abonamentu i bywają w akwarium tak często, jak ich pociechy sobie tego życzą. Lata temu też mieliśmy taki karnet - tylko że do ZOO. Z łzą w oku wspominam godziny spędzone przy wybiegu Garinki. Może nam się zdawało, a może nie. Ale wtedy byliśmy pewni, że ona naprawdę nas poznaje. Gdy zbliżaliśmy się do jej wybiegu, mały krzyczał: Garinka! Garinka! , a ona podbiegała do ogrodzenia i wystawiała za nie głowę. Patrzyli na siebie jak zaczarowani - nasz malec i ta antylopa.

***

Jesteśmy w Parku Atlantyckim. Towarzyszy nam para miłych młodych ludzi. Po rundce wzdłuż mniejszych i większych akwariów, dostrzegamy ekspozycję, której wcześniej tu nie było. Okazuje się, że przygotowano nową atrakcję: wystawę gadów i płazów.
I - co jest dla mnie wielkim zaskoczeniem – niektóre eksponaty można nie tylko oglądać przez szyby terrariów, ale także... wejść z nimi w bliższy kontakt. Uczynny opiekun działu terrariów i towarzysząca mu kilkuletnia dziewczynka dbają o to, by każdy chętny mógł poczuć na skórze te wijące się stworzenia. Na propozycję potrzymania węża w ręku odpowiadam grzecznie Nei, takk! i przezornie wycofuję za grupkę zaciekawionych turystów.

Piękna złotowłosa Polka pozuje do zdjęcia przystojnemu młodzieńcowi. Wąż zsuwa się z jej ramion aż na czubek dłoni i wystawia pyszczek w stronę obiektywu. Wstrząsa mną dreszcz.
Ale młodość ma w końcu swoje prawa!












Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

6 komentarzy:

  1. Widzę, że ,,pingwini'' kelner dostosował się elegancją do gości. Gratulować poczucia humoru!!!
    Zima w Polsce daje dyla. Jakże się cieszę.
    Buziaki. Basia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też trochę cieplej i sporo słońca ostatnio. I pojawiają się już pierwsze oznaki wiosny: sąsiad lata w t-shircie (!) a pies chyba się zakochał (jak to bywa na wiosnę).
      Buźka:)

      Usuń
  2. Naprawdę fajna rzecz, szczególnie te pingwiny i ich jakże dystyngowany opiekun. Moje chłopaki byłyby zachwycone. Aż żałuję, że Ålesund tak nam nie po drodze. Dyreparken Badelandet w Kristiansand na pewno będzie nie lada przeżyciem. Byle do wiosny i lata - Ha en fin dag.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już same przygotowania do podróży to wielka frajda. Niech wszystko się uda, a Wam - tym dużym, i tym mniejszym życzę super ferii!
      Ha det godt!

      Usuń
  3. Na zdjęciu z homarem jest napis by nie łapać (niepokoić)ryb

    OdpowiedzUsuń
  4. Skorupiaki to nie ryby🙂
    Pan sprawujący opiekę nad tym miejscem wręcz pomaga tym, którzy obawiają się je wziąć w ręce w obawie przed ich szczypcami.

    OdpowiedzUsuń