brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

środa, 31 lipca 2013

(172) UFO nad Ålesund?

Żródło: smp.no, foto: Vidar Syversen

Od rana pada, pada, pada. Kłęby mgły morskiej wędrują miedzy wyspami. Taka mgła może trochę oszukać nasze zmysły. W dzisiejszym Sunnmørsposten pojawiło się zdjęcie Aksla Fjellstua, która odziana w mgłę wygląda jak UFO.

***

A w tv od rana dyskusja: pozwolić temu komuś studiować czy nie?
Prawdą jest, że osadzonych w norweskich więzieniach zachęca się do kontynuowania edukacji, uważając to za skuteczną formę resocjalizacji. Trudno się z tym nie zgodzić. Ale w tym akurat przypadku coś moralnie zgrzyta.
Tu wszystko dzieje się zgodnie z literą prawa, więc może się okazać, że wkrótce oprawca stanie się współstudentem.

Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

(171) Ptasia wyspa - Runde


Sørøyene to archipelag położony w Sunnmøre, dokładnie w gminie Herøy. Najsłynniejszą z tej grupy wysp jest Runde.Odwiedzają ją ornitolodzy z całego świata, by obserwować żyjące na klifach kolonie ptaków.

***

Zbliżamy się do Runde. Przed nami długi, łukowato zakrzywiony most. A za nim słynna ptasia wyspa. Most jest wąski. Gdy Renifer zauważa poruszające się w przeciwnym kierunku auto, zjeżdża do zatoczki, by umożliwić tamtemu przejazd. W sezonie można tak wędrować od zatoczki do zatoczki. Poza sezonem udaje się przejechać bez zatrzymywania. Ja tam nie narzekam. Takie postoje to świetna okazja do robienia zdjęć. A widoki są nieziemskie!

Nasza pierwsza wyprawa na Runde - lato 2007 roku. Renifer proponuje, abyśmy weszli na grzbiet kamienistym, stromym podejściem. Przeżycie z gatunku ekstremalnych. Byliśmy w komplecie, to znaczy z dziećmi. Jak zwykle sytuację ratowało poczucie humoru całej ekipy. Chwilami postękiwałam, by za moment wybuchnąć śmiechem. Szczególnie taki jeden młody człowiek potrafi komentarzem doprowadzić do łez - do łez ze śmiechu. Najmłodsza z reniferowego stadka, niczym prawdziwa globtroterka, tempem i kondycją dorównuje Reniferowi. Nieraz czekali, odpoczywając na kamieniu, na zasapaną Reniferową. Jeśli komuś zamarzy się wejście tą samą drogą, to po zjechaniu z mostu należy pojechać w lewo i rozpocząć podchodzenie tuż za tabliczką informacyjną. Po wejściu na wzgórze, kierujemy się w prawo i wędrujemy grzbietem aż do najsłynniejszej ptasiej góry. Bardziej wytrwali dotrą zapewne do latarni. Przed zejściem do latarni ostrzeżenie: "Na własną odpowiedzialność". Kręte kamienne schody, miejscami niezbyt stabilne. Ja nie zdecydowałam się na zejście. Dzięki temu pozostali wycieczkowicze mają piękne zdjęcia.

Przy każdej następnej wizycie na Runde kierujemy się za mostem w prawo. Kilkaset metrów za parkingiem wchodzimy na ścieżkę. Droga jest zdecydowanie łagodniejsza, choć miejscami podejścia dosyć strome.
Jedno jest pewne - piękne widoki i poczucie jedności z naturą rekompensują wszelkie trudy.
Kto odwiedza Sunnmøre, musi dopisać Runde swojej listy must-see.

O ptakach, które można obserwować na Runde pięknie napisał ktoś TU.




Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

poniedziałek, 29 lipca 2013

(170) BALMORAL na Vaderhaugfjorden



Dziś o siedemnastej pojawił się za oknem BALMORAL. 218 metrowy criuser pod bahamską banderą w drodze do Tromsø.

Zawsze wiedziałam, że może być i BAL, i MORAL;)


Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

(169) Kulinarny debiut


Tu lubię wędkować.
Wczoraj wróciliśmy z kilkoma sztukami w wiaderku. Największy znany mi rybopożeracz miał dzisiaj ucztę. Do niego to nawet ryba uśmiecha się z patelni;)
Za trzy dni popróbujemy dorsza smażonego w zalewie słodko - kwaśniej (co najmniej tyle ryba musi się marynować). Przepis znalazłam w sieci. Mam nadzieję, że ten kulinarny debiut nie okaże się niewypałem.
Z dzisiejszej wyprawy na ryby nici. Wypadałoby za Starszymi Panami zaśpiewać:

Choć w dali niebo jeszcze się niebieszczy,
smutny deszczyk
sobie mży.





Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

wtorek, 23 lipca 2013

(168) Jak dziecko... ups! statek we mgle

Mgła nad Valderhaugfjoren, 23.07.2013

Dla porównania - widok na Valderhaugfjorden dzień wcześniej

Takiej mgły nad fiordem jeszcze nie widziałam. Zza okna dobiegają co chwila syreny. To przepływające statki informują o swojej obecności na wodzie. A nad mgłą... słońce. Renifer czegoś takiego też tu jeszcze nie doświadczył.
Kto na wodzie, niech dotrze bezpiecznie do celu.

***

Myślę o przybyszach, którzy trafiają do Norwegii w poszukiwaniu lepszego życia, a traktowani są jak ludzie drugiej kategorii. Obce im norweskie realia, mają problemy z odnalezieniem się w tej krainie ropą i gazem płynącej. I ktoś tę bezradność skwapliwie wykorzystuje.

A oni błądzą, jak dzieci we mgle.

Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

niedziela, 14 lipca 2013

(167) MAULE

Jak wam Norweg powie, że ma ochotę maule (Jeg vil maule), to znaczy, że chce poprzeżuwać na przykład sam ser albo samą wędlinę, albo sam chleb albo... niech fantazja podpowie, co jeszcze. Pamiętam, że koleżanka z polskiej szkoły, Małgosia, lubiła zjeść od czasu do czasu zwykłą bułkę bez żadnych dodatków. Skubała ją po kawałku i powolutku żuła. I to było właśnie maule! Ważne, że dotyczy to tylko tych produktów, które zazwyczaj je się w komplecie z innymi. Zatem nie powiemy, że ktoś maule, gdy zajada się truskawkami, bo je najczęściej je się bez dodatków. Ale podjadanie spekeskinke plasterek po plasterku - w czym jestem mistrzynią - to już najprawdziwsze maule.
Nie da się tego słowa oddać jednym wyrazem po polsku. Warto je znać, bo używane jest tu powszechnie.

Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

(166) SAGA RUBY na Valderhaugfjorden



Kilka minut po dwudziestej drugiej takie cudo przepłynęło nam za oknem. To SAGA RUBY w drodze do Trondheim. Dzień pochmurny, deszczowy, wietrzny. Poziom zbałwanienia wody imponujący. Taki widok cieszy oczy.

Chyba ich trochę kołysze.



Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

czwartek, 11 lipca 2013

(165) Norweskie powietrze działa cuda;)



Ruch na fiordzie w rozkwicie. Teraz nie tylko w weekendy, ale przez cały tydzień coś stale śmiga za oknem, rozbryzgując fale. Dziś koło godziny dwudziestej za oknem pojawił się olbrzymi cruiser ORIANA. Marinetraffik informuje, że statek mierzy 261 metrów i zmierza do Bergen. Dzięki nowej, zdecydowanie dłuższej kai liczba turystów przypływających tymi wielkimi pływającymi hotelami do Ålesund poszybowała ku szczytom.
Mieszkańcy miasta z jednej strony cieszą się z ogromu turystów, bo kto z Sunnmøre, ten lubi zapach pieniędzy, a goście zostawiają ich tu sporo. Z drugiej strony, muszą na czas lata przywyknąć do zatłoczonych uliczek i uzbrojonych w aparaty fotograficzne i kamery przybyszy.
U nas za to spokojnie, jak to na wsi.


Dookoła słyszę, że ten ma urlop i tamten ma urlop i jeszcze ci z naprzeciwka. A my na razie urlopu nie mamy. I, co dziwniejsze, chce nam się chodzić do pracy. Pamiętam, jak co roku odliczałam dni do zakończenia roku szkolnego i z jaką ulgą zamykałam za sobą drzwi szkoły, gdy zaczynały się wakacje. W Polsce pracowałam z dziećmi i w Norwegii pracuję z dziećmi. To na pewno norweskie powietrze tak namieszało mi w głowie, że wieczorem z uśmiechem myślę o czekającym mnie kolejnym dniu w pracy.
Bo gdyby nie powietrze, to cóz takiego?

Wszystkim dobrym ludziom życzę wspaniałego letniego wypoczynku!


Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa