brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

niedziela, 24 sierpnia 2014

(196) Zero stresu

Trollstigen, lipiec 2014

Ten napis po polsku pojawił się tu niedawno. Oddaje klimat miejsca bezbłędnie.


Jak byłam mała, najlepiej smakowały lody od Duchoniowej. Biegło się do skrytego w cieniu drzew niewielkiego budyneczku sąsiadującego z miejską biblioteką i czekało cierpliwie w kolejce po TE lody.
W drodze z lodziarni do domu smakowało się loda powolutku. Pamiętam, jak liczyłam kroki. Siedem kroków i LIZ, siedem kroków i LIZ. Mistrzostwem było dotrzeć do domu z resztką wafelka w ręku.
Takie po dziecięcemu dozowane szczęście.

Dziś, po ukończeniu słusznej ilości lat, postanawiam z niczym się nie spieszyć.
Po dziecięcemu dozować szczęście. Sobie i innym.


Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

11 komentarzy:

  1. Ahoj, Judyto!
    Coś się pomieszało w komentarzach. Widzę Twój komentarz na moim gmailu, a tutaj go nie ma. Niech te ostatnie westchnienia lata trwają jak najdłużej!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nic, ważne, że dochodzą :) Uściski wrześniowe :)

      Usuń
    2. Aż nie mogę uwierzyć, że taki mamy piękny wrzesień. Leżałam dziś na tarasie. Słońce, lekki wietrzyk. W słuchawkach Adamiak, Umer i Grechuta. Jakaś łza przywędrowała wcale nieproszona. Ale to chyba bardziej łza szczęścia, że jest jak jest, I troche łza tęsknoty za tym, co było i już nie wróci. Za młodością.
      Chce się łapać to życie garściami, żeby nie wymknęło się z rąk.
      Serdeczności ślę, Judytko!

      Usuń
    3. Tak, jest cudownie :) Piękna niedziela dzisiaj. Czy złapałaś zorzę przedwczoraj? Choć zabrzmi to nieprawdopodobnie ja usłyszałam jej "śpiew" i przez chwilę poczułam tej magię części Ziemi. Coś niewyobrażalnego. W zeszłym roku, moja przyjaciółka, czeska pisarka tłumaczyła swoją książkę na język polski i zapytała mnie któregoś razu gdy rozmawiałyśmy przez skype jaki jest dźwięk zorzy? Mając już spore "doświadczenie z zorzami" ponieważ moja przeprowadzka do Norwegii zbiegła się z czasem dużej aktywności Słońca wypaliłam, że zorza nie wydaje dźwięku,widziałam tylko nieme piękno w czystej postaci. Koleżanka ,człowiek wykształcony, filozofka jednak upierała się jednak, że nie może to być prawda,bo przecież legendy, bo przekazy ustne,nawet jakieś nagranie istnieje. Wysłała mi linki a ja poczytałam o tym tyle ile znalazłam w internecie, ale nie uwierzyłam. Przecież to z legend wyjęte, więc nieprawdziwe. Po nosie dostałam moim "niewiernym" :D Ostatnio były potężne burze słoneczne a ona tańczyła bezpośrednio nad naszym domem,widziałam z każdego okna. Choć księżyc starał się usilnie zasłonić jej subtelny taniec rozświetlając miejsca,których swym światłem nie obejmowały latarnie, wygrała z jego blaskiem "śpiewając". I pomyśleć, że kiedyś, nie widząc zorzy na własne oczy, uważałam, że zachwyty nad nią są grubo przesadzone. Jeśli jej nie słyszałaś to życzę Ci tego, czas zórz nadchodzi, bo noce już przyszły, nie jedna jeszcze przed nami. I łapmy to życie garściami :) Serdeczności odsyłam :)

      Usuń
    4. P.S. Mój mąż stwierdził, że brzmi trochę jak łuk elektryczny...i coś tym jest aczkolwiek ja będę to nadal nazywać "śpiewaniem" Uściski JJ

      Usuń
    5. Nam zorza nie zaśpiewała. Ale samo patrzenie na nią było było uczuciem nie do opisania. Pamiętam, że jeden maluszek opowiadał kiedyś o tańcu pod zorzą. Teraz myślę, że może tańczył to tej zorzowej muzyki?

      Uściski!

      Usuń
  2. Bardzo dobry pomysł i iście norweski - nie śpieszyć się :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam;
    Przeczytałam Pani blog, niektóre wpisy po kilka razy. Bardzo piękne to wszystko, cieszy, że można się tak odnaleźć w Norwegii. Mam ogromną prośbę, jeśli znalazłaby Pani chwilkę proszę o odpowiedź. My jako rodzina również myślimy o przeprowadzce do Norwegii. Mój mąż pracuje tam od maja ubiegłego roku, mamy po 44 lata i czasem zastanawiam się czy to nie za późno. uczę się norweskiego, do czerwca 2015 r. zamierzam skończyć B1 we Wrocławiu ponieważ w naszym mieście nie ma szans na dobre kursy. Jestem nauczycielką, mamy 3 synów w wieku 14, 16 i 17 lat. Planuję zapisać się na egzamin w Norwegii w październiku 2015 r. Czy przed egzaminem są szanse znalezienia pracy? Pani również wyjechała w podobnym do naszego wieku - tak sądzę po przeczytaniu bloga i wszelkie wskazówki i doświadczenia będą dla mnie cenne. Mąż jest zadowolony z pracy, ja też mogę powiedzieć, że będąc tam dobrze się czuję, podoba mi się kraj i ludzie. Chciałabym móc nie śpieszyć się ciągle, mieć czas na przeżywanie życia , a nie na przebieganie przez nie. Więcej nie trzeba. Pozdrawiam serdecznie, Grażyna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam dokładnie w Pani wieku, gdy zaczęłam się uczyć norweskiego. Jestem głęboko przekonana o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany. To, co nam zostało, (choć niektórym się wydaje, że tak niewiele) to CAŁA RESZTA NASZEGO ŻYCIA! Życzę odwagi i wytrwałości.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam CIę
      proszę podpowiedz, mam 54 lata bylam ksiegową ponad 30 lat teraz zlikwidowano moje stanowisko, bylam zastepca głownego ksiegowego. i nie moge znależc pracy, a jesli jest to za glodowa stawkę;chce wyjechac do Norwegii jako sprzątaczka
      prosze powiedz - mam szansę ?
      a może podpowiesz jak szukac takiej pracy
      z góry dziekuję
      ' e mail : maja1 @opoczta.pl
      przepraszam ale nie mam żadnych znajomości aby sie dowiedziec w inny sposób

      Usuń
    2. Przykre, że znalazłaś się w tak trudnej sytuacji po wielu latach pracy. Radzę, żebyś skontaktowała się z jakimś biurem pośrednictwa pracy. A po jakimś czasie, gdy już będziesz miała norweski numer personalny, mogłabyś szukać czegoś na własną rękę. Gdybyś znała tu kogoś, u kogo mogłabyś się zatrzymać, poszukując pracy - szanse byłyby zdecydowanie większe. Ja pracy szukałam już po przyjeździe do Norwegii - , nie mam doświadczenia z żadnym biurem pośrednictwa, dlatego trudno mi któreś polecać.
      Najpopularniejszym portalem, na którym pojawiają się oferty pracy jest finn.no - to nie jest pośrednik tylko portal dla pracodawców i poszukujących pracy.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń