brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

środa, 12 sierpnia 2015

(209) Środa na Aksli


W środy nie pracuję. Pojechaliśmy dziś rano do dentysty. Sprawa pilna, wyjazd do Polski w najbliższym czasie niemożliwy. O dziwo - nie przeżyliśmy szoku przy kasie. Fakt - to kosztuje. Ale ten dentysta tu żyje, tu płaci podatki, tu wydaje swoje uczciwie zarobione pieniądze. Na Kiperviktorget można w środy i soboty kupić warzywa od - jak się to tu mówi - prawdziwego rolnika. Za 2,5 kg pomidorów, dwa ogórki i dwie sałaty zapłaciłam dziś 190 koron czyli ok 90 złotych. Domyślam się, że dentysta też jada pomidory i też zostawia dwie stówki na straganie.
A dlaczego piszę wyżej o uczciwości? Bo dostaliśmy nie tylko paragon fiskalny, ale także rachunek z wyszczególnieniem wszystkich procedur - co było robione i ile to kosztowało. O rachunek nie prosiliśmy, tu rachunek wydany pacjentowi to standard...

Po wizycie Renifer uśmiechniety od ucha do ucha pojechał do pracy a ja pospacerowałam uliczkami Ålesund, posiedziaam przy Storneskaia, obserwując mewy, co gromadnie obsiadły nadbrzeżne kamienie, uśmiechałam się do turystów schodzących na ląd z olbrzymiego cruisera SERENADE OF THE SEAS i odpowiedziałam na radosne machanie dzieci, odpływających właśnie Hurtigrutą na swój być może pierwszy rejs. A wisienką na torcie było wejście na Akslę.

***

Siedzę na Aksli. Suszę się w słońcu, bo trochę mnie wcześniej zmoczyło. Zmęczona, trochę ubłocona. I spokojna. Tęsknię za Wami, Kochani, ale wiem, że Wam tam dobrze.
Wam tam, a mnie tu.
I to jest szczęście.












Taka była dziś Valderøya widziana z Aksla fjellstua

Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

5 komentarzy:

  1. A ja jestem drugi tydzień w Polsce w niemiłosiernych upałach i zaczynam tęsknić za Bergen, niskimi temperaturami, spacerem w południe i deszczykiem :) Życie w 38 stopniowych upałach mnie delikatnie przerasta... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć po warzywa wychodzę na ogródek :) Tego i w zasadzie tylko tego najbardziej mi brak w Norwegii :)

      Usuń
    2. Któregoś lata byłam w Polsce przez kilka upalnych dni. Gdy po powrocie do Norwegii wysiadłam z samolotu, miałam wrażenie że połykam soczyste norweskie powietrze. Brzmi to dziwnie, ale tak to właśnie odczuwałam. Stale powtarzam koleżankom w pracy: Nie narzekajcie na norweską aurę - nie wiecie, co to udręka upału.
      A ogródka ZADROSZCZĘ!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Witaj Reniferowo powakacyjnie! Płynełam dzisiaj na odkrytym, górnym pokładzie promu przez fiord ...cudnie! Piękna pogoda przyszła i do nas! Nazbierajmy słońca na słoneczne przetwory by móc w ciemne jesienno zimowe dni prosto ze słoika doświetlać niebo zorzą :))) A propos zorzy- była dziś w nocy. Zobaczyłam około trzeciej godziny. W sierpniu! W magicznym miejscu mieszkamy. Macham przez fiord. Judyta
    P.S. .Pozdrawiam po wakacyjnie ! Dziękuję za reportaże z Tall Ships..gdzieś tam mijałyśmy się w tłumie dumne z naszych załóg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Judytko, mamy nareszcie lato! I tak piękny ma być jeszcze cały następny tydzień. W urlopowym nastroju - choć już po urlopie - wylegujemy się na tarasie. To niezwykłe, jak po intensywnym dniu w pracy można doładować energię dzięki słońcu. Działamy
      widocznie na baterie - te słoneczne:)
      Masz rację, to miejsce magiczne. Czasem myślę, że jesteśmy wybrańcami losu. Ale czy tak będzie zawsze? Cieszmy się tym, co jest.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń