Trollstigen, lipiec 2014
Ten napis po polsku pojawił się tu niedawno. Oddaje klimat miejsca bezbłędnie.
Jak byłam mała, najlepiej smakowały lody od Duchoniowej. Biegło się do skrytego w cieniu drzew niewielkiego budyneczku sąsiadującego z miejską biblioteką i czekało cierpliwie w kolejce po TE lody.
W drodze z lodziarni do domu smakowało się loda powolutku. Pamiętam, jak liczyłam kroki. Siedem kroków i LIZ, siedem kroków i LIZ. Mistrzostwem było dotrzeć do domu z resztką wafelka w ręku.
Takie po dziecięcemu dozowane szczęście.
Dziś, po ukończeniu słusznej ilości lat, postanawiam z niczym się nie spieszyć.
Po dziecięcemu dozować szczęście. Sobie i innym.
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa