Wszystkich Świętych (Allehelgensdag) jest normalnym dniem pracy w Norwegii. Nie odwiedza się cmentarzy, nie pali świec. Być może zmieni się to z czasem, gdy na norweskich cmentarzach pojawi się więcej polskich grobów. Bo my, Polacy, choć bardzo solidni i pracowici, jesteśmy - jak inni - śmiertelni.
Moi nabliżsi wiedzą, że nie chcę mieć grobu. Moje prochy będą rozsypane nad fiordem. Nigdzie się na razie nie wybieram, ale wolę przy okazji święta o tym przypomnieć. A jak macie Kochani zapalić świeczkę, to zapalcie ją w domu. A do tego szklaneczka głogu z cynamonem i goździkami. W deszczowy, jesienny wieczór, jak znalazł.
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
A ja kocham cmentarze...niekoniecznie tylko w ten dzień...zapach chryzantem, zniczy. Rodziny skupione wkoło grobów tych, którzy odeszli. Krewni od dawna niewidziani, znowu zjednoczeni wspominkami...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie...
A ja wręcz odwrotnie - im starsza jestem, tym trudniejsze wizyty na cmentarzu. Pewnie dlatego ich unikam. Za to o bliskich nieobecnych myślę coraz częściej.
UsuńPozdrawiam, Ewelino:)