W czasie lunchu koleżanka opowiada, że firma męża organizuje w najbliższy weekend blåtur. I że organizatorzy chodzą, szepczą coś do siebie i tajemniczo się uśmiechają. Widząc, że wszyscy poza mną orientują się w temacie, pytam, cóż to takiego ta tajemnicza blåtur. Dodam, że po norwesku: blå - niebieski, tur - wycieczka, wyprawa.
O czymś takim w życiu nie słyszałam! Otóż uczestników wyprawy informuje się tylko o godzinie i miejscu zbiórki. Cel wyprawy to jedna wielka niewiadoma. Pakujesz się i nie wiesz, czy przyjdzie ci nocować w hotelu, schronisku, na promie czy łodzi. Podróżuje się najczęściej kilkoma środkami transportu. Nie trzeba się obawiać, że czeka nas jakieś survivalowe szaleństwo. Dla organizatorów najważniejszy jest element zaskoczenia i to, żeby wszyscy podróżnicy dobrze się bawili.
***
Podobno w niektórych firmach w Polsce organizuje się cykliczne wyjazdy w jedno, ulubione przez szefostwo miejsce. Taki wyraz troski o pracowników. Elementu zaskoczenia brak. I wszyscy bawią się świetnie.
Zwłaszcza organizatorzy.
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Nawet więcej, organizatorzy bawiliby się tym lepiej,gdyby udało im się uniemożliwić dobrą zabawę niektórym pracownikom. Chodzi chyba o dodatkowe atrakcje. Jeden z moich byłych uczniów, od kilku lat mieszkający na emigracji, stwierdził, że tam chce się żyć i pracować, bo tam nie podcina się skrzydeł ludziom za to, że chcą pracować. Smutne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i tylko miłych chwil życzę
Gosia S.
Gosiu, żyję tym, co tu i teraz. A w takie historie o ustawianych wyjazdach aż się wierzyć nie chce. To chyba jakaś miejska legenda;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)