Wracam późno z konferencji. Renifer na spotkaniu podsumowującym zakończnie projektu. Po dziewiątej dostaje od niego sms: Zorza
Wyłączam telewizor, gaszę światła. Nie, to za mało. Szybko się ubieram i biegnę na naszą plażę. I siedzę tam w samotności, ciszy i magii.
Biję się w piersi, nie nauczyłam się obsługi tego super aparatu - prezentu świątecznego od naszego Cyfrona. Zdjęcia z komórki nie oddadzą tego cudu.
Czymś się martwiłam ostatnio, trochę pod górkę było. Jakieś obawy, smutki i słońca deficyt. A pod tym niebem cuda! Jakaś klapka wraca na swoje miejsce. Coś się w tej tajemnicy rozjaśnia, wyjaśnia i prostuje. Sama pod tym niebem - ale nie samotna. Od Was oddalona - ale jakże bliska. To pewne - jest jakaś prawda, którą tylko przeczuwamy. Jakieś światło, które gdzieś na nas czeka.
Potrzebna mi była ta dzisiejsza zorza jak powietrze!
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu:) Bardzo było mi miło:)) I fajnie, że zorza pozwoliła na zmianę nastawienia i złapanie dobrego oddechu:) Pozdrowienia słoneczne dziś!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pozdrawiam serdecznie:)
Usuń<3 ładny wpis... przez ułamek sekundy, poczułam, że też tam siedze :)
OdpowiedzUsuń