wtorek, 18 października 2011

(30) Deszczyk horyzontalny

Maryla śpiewała: „pejzaż horyzontalny, horyzont różny, niebanalny” , a ja, parafrazując jej słowa, mogę zanucić: „deszczyk horyzontalny”.
Wiatr wyje i ma taką moc, że deszcz pada poziomo. Może uda się któregoś dnia złapać to na zdjęciu. Przypomina mi się scena z „Kronik portowych”, gdy wielki drewniany dom zmaga się z wichurą, trzeszczy, wygina się i w końcu przegrywa walkę z żywiołem, rozpadając się na kawałki.
Niby byliśmy na to przygotowani. Codziennie studiujemy prognozę na yr.no. Wczoraj pojawiło się takie skromnie wyglądające ostrzeżenie:
OBS-varsel for Møre og Romsdal: Natt til tirsdag sørvest liten eller full storm på kysten, tirsdag morgen minkende.
Kluczowe dla mnie były ostatnie słowa: "rano sztormowe wietrzysko ma złagodnieć".
Nie złagodniało.
Psiak po przejściu kilkudziesięciu metrów i krótkiej walce z wichurą poddał się i zawrócił do domu. Ja potulnie za nim. Gdy po chwili on grzał się na swoim legowisku, ja niczym latawiec na wietrze frunęłam w stronę przystanku, by dotrzeć na kurs norweskiego.
A po południu - piękne słońce nad fiordem. Ot, Norwegia.


Odrobina norweskiego:
po norwesku: Spytt ikke i motvind.
po polsku: Nie pluj pod wiatr. (Szkoda, że pies nie zna się na rzeczy, ale w koncu musiał się dzisiejszego ranka wysikać...)



Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz