piątek, 2 grudnia 2011
(43) Świętujemy
Gdy w 2007 roku zdobywaliśmy Leinehorn (na zdjęciu leinehornowa verda), nawet do głowy mi nie przyszło, że za kilka lat będę tu "u siebie". A gdy zaczynałam się nieco później uczyć norweskiego, perspektywa osiedlenia się w Norwegii wydawała się tak odległa (a raczej mało rzeczywista).
I stało się. Dzisiaj mijają dokładnie dwa miesiące od dnia, w którym dotarliśmy z Reniferem do naszego nowego domu. Siedem tygodni jestem tu na kursie językowym i czuję, że nauczyłam się więcej niż przez dwa lata nauki w Polsce. Uczciwiej będzie powiedzieć, że progres następuje zdecydowanie szybciej.
Patrzę teraz za okno na rozświetlone sąsiednie wyspy i myślę, że jeśli to wszystko (nauka języka, uporządkowanie spraw w Polsce, przeprowadzka) nam się udało, to nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.
No chyba że ruszenie samochodem pod górkę, ale to przecież (dla niektórych) drobiazg;)
Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa
.....i z tym dasz radę :):):) bo przeciez nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych.
OdpowiedzUsuńZ wyrazami podziwu za to wszystko Magda