Piąty dzień maja. Od rana śnieg i wiatr - z kategorii bardzo słusznych wiatrów.
Temperatura waha się, raz niewiele ponad zero, za chwilę 6-7 stopni.
Co jakiś czas wiatr ustaje, pojawia się słońce, poprawia się widoczność. Śnieg topi się, a za kilkanaście minut biały tiul znów przykrywa deski tarasu. Ciśnienie spada.
Na kaprysy aury gwiżdże taka jedna znajoma krzykaczka.
Właśnie przyleciała w gości. No to mamy majówkę.
Wyrażenie
zmienna pogoda nabrało dla mnie nowego znaczenia dopiero po przeprowadzce do Norwegii. Tu naprawdę można doświadczyć zimy i lata w niespełna kilka godzin.
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz