niedziela, 24 grudnia 2017
(274) Wigilijne rozmyślania
Wigilia 2017
Przy lepieniu uszek wspominałam czas, co już nie wróci... To nasza druga wigilia bez dzieci. Myślałam, że będzie trudniej. Dziękuję Opatrzności za wifi, skypa, messengera. Przytulić ich się nie da i tego nie zastąpi nadłuższa rozmowa. Ale bez tych rozmów to byłyby smutne święta.
Aura nas nie rozpieszcza. Nim zrobi się jasno, zdąży już się ściemnić. No i można by tak codziennie ponarzekać na pogodę. Ale życie weryfikuje nasze spojrzenie na tego typu problemy. Jak posłucham kogoś, kto uciekł z wojennego piekła, by odnaleźć tu w Norwegii pokój, spokój i wyciągnięte do pomocy ręce, to zaczynam wręcz złościć sie na swoje głupie czasem biadolenie, bo akurat wiatr mi donice na tarsie poprzestawiał.
Jest tyle powodów do radości:
- oczekujemy na wspaniałą nowinę zza oceanu (a nawet dwie),
- u mego boku najcierpliwszy wśród reniferów Renifer,
- mam dzieci, które chcą dzielić się ze mną obrazkami ze swego życia (wiem, że to nie cały obraz, ale ten teraz należy już tylko do Was, Kochani,
- mam niezwykle przyjazny i wpierający zespół w pracy (z takimi ludźmi można góry przenosić!),
- dni stają się dłuższe i dłuuuuższe,
- uszka tu i za oceanem się pięknie ulepiły,
- zapowiadany orkan do nas nie dotarł...
Niech ten kolejny rok będzie dla Was i dla nas łaskawy! Zdrowie, zdrowie, zdrowie i wifi, skype, messenger;)
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz