Głośno ostatnio o pani Anne - Kari Bratten. Jest ona szefową Norweskiego Zrzeszenia Pracodawców SPEKTER (SPEKTER Arbeidsgiverforeningen). Pewnie bym o tym nie pisała, ale jej wypowiedź, która pojawiła się przedwczoraj w mediach oburzyła nie tylko znaczną część Norwegów, ale i mnie. Bo mnie także dotyczy.
Słowem wstępu posłużę się statystyką. W Norwegii 36,8 procent aktywnych zawodowo kobiet pracuje na część etatu. I większość z nich robi to z własnego wyboru. Ja także. Korzystam z dobrodziejstwa jednego dodatkowego dnia i dodam, że moja redukcja etatu to jest minimum, bo wiele kobiet pracuje dwa lub trzy dni w tygodniu.
Pani Bratten, podsumowując powyższe dane, stwierdziła, że większość kobiet pracuje na część etatu, bo wolą spędzić czas na zakupach w centrum handlowym niż pracować.
Jej wypowiedź wywołała reakcje w mediach. A we mnie się zagotowało. Mogłabym powiedzieć, że należy mi się ten dodatkowy wolny dzień po wielu latach pracy w polskiej szkole - rano przy tablicy, a wieczorem z głową pochyloną nad zeszytami, wypracowaniami, sprawdzianami.
Mogłabym tak powiedzieć, ale nie powiem. Bo uważam, że tutaj żadne tłumaczenie nie jest potrzebne. Ja tego wolnego dnia nie dostaję w prezencie, on mnie kosztuje, bo nie dostaję za niego wynagrodzenia.
Prosty rachunek – pracuję mniej, zarabiam mniej.
A zawartość mojego portfela niech pozostanie moją słodką tajemnicą.
TUTAJ LINK do artykułu w Dagens Næreingsliv
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz