brattvaag
KIM JEST RENIFEROWA?
Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.
Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.
Zapraszam!
Reniferowa
niedziela, 23 listopada 2014
(197) Urke
Dziwnie znajoma wydała mi się nazwa miejsca , które mieliśmy odwiedzić. Urke, Urke, Urke – chodziło mi po głowie - choć nie przeceniam ruchu myśli, o nie:) (dozgonny podziw dla Herberta)
Do Urke wybieramy się hurtigrutą. Pogoda wymarzona. Mimo chłodu - słońce, wiatr, co nie chce dokuczyć i doskonała widoczność. Na Urke dopływamy łodzią, która kursuje między hurtigrutą a osadą. Na łodzi siedzimy obok nich.
Oni - wpatrzeni w siebie niczym nastolatki. Uśmiechnięci, tryskający życiem. Oboje po pięćdziesiątce. Oboje w śmiesznych czapkach. Wełniane kamizelki, ocieplacze na nadgarstkach i grube skarpety nasunięte na spodnie. Ona ma plecak od Sparebanken Møre. Tak, szparuje się w banku na przyszłą emeryturę albo na wakacyjne szaleństwa - myślę.
Śmiejemy się, żartujemy. My fotografujemy to, co za oknem. Ona pstryka fotki tylko jemu. J. ośmielona rozluźnioną atmosferą wyrzuca z siebie: Mój ukochany mnie by fotografował, a nie ja jego! Na co ona, ta w grubych skarpetach, odpowiada, łagodnie się uśmiechając: A gdyby to miały być jego ostatnie zdjęcia? Trawię przez chwilę to, co powiedziała, zanim dotrze do mnie sens jej słów.
Urke to wieś w gminie Ørsta. Jesienią można dopłynąć tu hurtigrutą. Osadę zamieszkuje nieco ponad pięćdziesięciu mieszkańców. Dzieci do szkoły dowozi się łodziami. Na zakupy trzeba wybrać się kawał drogi wodą albo lądem. Do lekarza daleko. Do wielkiego świata daleko. Ciężkie życie, ktoś by rzekł.
Ale jak się spojrzy na otaczające niczym matczynym ramieniem sunnmørskie Alpy (Sunnnmørsalpene), to niedogodności przestają się liczyć.
Tak, niedogodności przestają się liczyć.
I ja, po trzech latach pod norweskim niebem, mogę powiedzieć, że czasami widzę tu i ówdzie to, co uwiera i trochę dokucza.
Ale summa summarum, po rozważeniu, co za i co przeciw - niedogodności przestają się liczyć!
Cudne jest Urke!!!
***
A to Urke,co mi tak po głowie chodziło, to Urke LINK Gawlińskiego, którego pasjami słuchałam wieki temu!
Czekaj na wiatr, zjawi się sam
Wykorzystaj tę chwilę
Może Cię spotkać w środku dnia
Nie trać wiary w marzenia
(Wilki)
***
Wyszperane w necie:
Co znaczy Urke?
Urke to chyba brat Baśki!
(kto słucha/ słuchał Wilków, to wie)
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne:) Pozdrawiam serdecznie jeszcze listopadowo.
OdpowiedzUsuńJudyta
A ja już grudniowo podrawaim:)
UsuńNiech to wietrzysko, co nam dziś dokucza, nie poczyni za dużych szkód!