brattvaag
KIM JEST RENIFEROWA?
Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.
Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.
Zapraszam!
Reniferowa
piątek, 9 marca 2012
(67) W norweskiej szkole (1)
Choć na pracy z dziećmi zęby zjadłam, to pierwsze dni w norweskiej szkole upłynęły mi pod znakiem zarówno ekscytacji, jak i sporego stresu. Mnóstwo czasu spędzam na przygotowywaniu się do zajęć. Pracuję dwa dni w tygodniu, ale nad książkami siedzę codziennie. Bywa, że wieczorem padam ze zmęczenia, ale skrzydeł dodaje myśl, że ktoś mnie docenił i zaufał mi na tyle, by zatrudnić w charakterze nauczyciela. Tyle się nasłuchałam o polskich asystentach w norweskich szkołach i raczej od takiej pracy chciałam zacząć.
A tu hopsa, skok na głęboką wodę! Początek dość trudny, ale nie tonę.
Pracuję jako tospråklig lærer czyli nauczyciel dwujęzyczny. Weszłam w zupełnie inny świat, między nowych ludzi. Większość z nich mówi językiem nynorsk. To jedna z dwóch oficjalnych odmian języka norweskiego. Ja uczyłam się, a w zasadzie cały czas się uczę, odmiany bokmål. W szkole część dzieci ma nauczanie w jednym, część w drugim jezyku. A ja pracuję z uczniem, który ma nauczanie prowadzone w bliższym mi bokmålu. Na pierwszym lunchu siedziałam jak na szpilkach z obawy, że nie zrozumiem, co do mnie mówią. Ale okazuje się, że przy odrobinie dobrej woli można się dogadać. A dobrej woli i życzliwości od Norwegów można się uczyć. Na szczęście osłuchana jestem z nynorskiem. Tu w telewizji czy radiu Norwegowie rozmawiają nie tylko w tych dwóch odmianach, ale także w nieskończonej ilości różnych dialektów. Bywa tak, że z dłuższej wypowiedzi wyłapię zaledwie cząstkę. Czasem nie wyłapię nic. Moja świetnie mówiąca bokmålem kursowa koleżanka po trzech latach małżeństwa z Norwegiem pyta go czasem: W jakim języku ty do mnie mówisz? Pewne jest, że jeśli chodzi o budowanie sprawności językowej – benedyktyńska robota przede mną. Zdanie Norskprøve to jedno, a poczucie, że się potrafi dogadać z każdym, to drugie. Kiedyś pewien Kochany Cyfron, mówiąc o przygotowaniach do egzaminu, powiedział: Noc jest długa, a zadań tysiące. A ja, parafrazując jego słowa, mówię: Życie jest długie, a językowych wyzwań tysiące. Pewnie starość mnie zastanie nad książką do norweskiego.
Ktoś powie: I dobrze ci tak!
Tak, dobrze mi.
I to jak dobrze!!!
***
Bardzo, bardzo podoba mi się norweska szkoła.
***
Wyniki części pisemnej Norskprøve 3 powinny dotrzeć do 9 marca 2012.
Uniwersytet z ich wysłaniem zwlekał do ostatniego dnia.
Dziś wyjęłam ze skrzynki na listy kolejną dużą kopertę.
Będzie bal!
Pozdrawiam!
Ha det bra!
Reniferowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz