brattvaag
KIM JEST RENIFEROWA?
Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.
Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.
Zapraszam!
Reniferowa
niedziela, 7 maja 2017
(242) Ålesundzkie must-see: Aksla Fjellstua i Rundskue
Wzgórze Aksla ciągnie się z zachodu na wschód od miejskiego parku (Byparken) do częsci miasta zwanej Fagerlia. Swoją nazwę zawdzięcza podobieństwu do ramienia (norw. aksel lub skulder). Znanym motywem i wizytówką miasta, pojawiającą się w przewodnikach i ofertach biur turystycznych, jest punkt widokowy Aksla fjellstua. Prowadzi do niego 418 schodów. Podejście jest strome. Zadbano o to, by mniej wprawieni turyści mogli odpocząć na licznych ławeczkach umieszczonych po drodze. Nawet jeśli kondycja dopisuje i chciałoby się tylko gnać w górę, to warto jednak zatrzymać sie kilka razy po drodze i podziwiać widoki: piękne secesyjne zbudowania Ålesund, okoliczne wyspy i Sunnmørskie Alpy. Jak już dojdziesz do Aksla fjellstua i chwilę tam odpoczniesz, warto wybrać się nieco dalej na wschód, do Rundskue. Jest to kamienna wieża ufundowana na stulecie miasta przez byłych mieszkańców Ålesund, których los rzucił do Ameryki. Rundskue położona jest w najwyższym punkcie wzgórza Aksla na wysokości 189 metrów nad poziomem morza.
Z Akslą wiąże sie tragiczna historia. W 2013 roku została tam zamordowana Anja Weløy Aarseth - młoda dziewczyna, studentka ålesundzkiej uczelni. Wyszła pobiegać po Aksli ze słuchawkami na uszach. Do domu już nie wróciła. Idąc ścieżką wśród drzew, wraca się pamięcią do tego wstrząsającego wydarzenia sprzed kilku lat.
***
Dzisiejsza wycieczka to nasza siódma trasa w ramach tegorocznej akcji Stikk ut! Siedem dni maja i siedem tras za nami. Korzystamy z przychylności aury, bo jak zacznie lać na powaznie to skończy się wycieczkowanie. Dziś było słonecznie przez wieszość dnia. Na tarasie można było siedzieć w koszulce, ale jak się wystawiło głowę za ścianę domu, to głowę mogło urwać, taki wiatr. Teraz chmury wiszą na fiordem. Ciekawe, czy wiatr co je przyniósł, będzie łaskaw je rozgonić.
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz