brattvaag
KIM JEST RENIFEROWA?
Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.
Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.
Zapraszam!
Reniferowa
niedziela, 23 września 2012
(95) Między nowiem a pełnią, czyli potrzeba matką...
Smutny los emigranta pozbawionego dostępu do kiszonek. W Norwegii można kupić surkål, czyli kwaśną kapustę. Jak wiele norweskich potraw - smak ma zaskakujący. Wyobraźcie sobie długo gotowaną kapustę, lekko posłodzoną i doprawioną solą, octem i kminkiem. Jadamy ją czasem jako dodatek do obiadu. Nie jest zła, po prostu inna.
Zatęskniłam za chrupiącą, soczystą kapustą. Koniecznie z dodatkiem marchwi.
I po raz pierwszy w życiu wzięłam się za kiszenie.
W sieci przeczytałam, że kiszonki najlepiej robić w czasie, gdy Księżyca przybywa.
Nie wierzę w przesądy, gusła i wróżenie z fusów.
Kapustę zakisiłam jednak między nowiem a pełnią.
I udała się taka, że klękajcie narody!
Na zdjęciu: rogal znad Hareidu zagląda nam w okna.
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz