brattvaag

brattvaag

KIM JEST RENIFEROWA?

Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.

Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.

Zapraszam!

Reniferowa

niedziela, 23 września 2012

(96) Nesevis ucieka w popłochu, czyli kiszonki po norwesku

Od kilku tygodni oglądamy w NRK 1 dokumentalną serię Nesevis. Jej bohaterem jest Szwed Richard Juhlin, który znany jest Skandynawom jako osoba o wybitnie wyostrzonym zmyśle powonienia. Ostatni odcinek poświęcony był konserwowaniu żywności. W tym mieszkańcy Północy są mistrzami. Jak bowiem przetrwać mieli długi okres mroku, sztormów i dojmującego chłodu, gdyby nie zapasy przygotowane w krótkim czasie, gdy ziemia rodziła, a morze darowało sieci pełne ryb? Norweska kuchnia to przede wszystkim królestwo utrwalonych, zasolonych, zasuszonych czy zaoctowanych darów natury. Taka tradycja.
W środę zobaczyliśmy jak Richard - ten najlepszy nos świata (verdens beste nese) ucieka w popłochu przed zapachem, który przyprawia go o mdłości.
A cóż to za zapach?
Kiszona ryba.
W Norwegii kisi się pstrągi (raake orret). Przepis jest podobny do naszego na kiszone ogórki, z tym że solankę dodatkowo się dosładza. Wiadomo, ogórki - im twardsze po ukiszeniu - tym lepsze. Naiwnością byłoby jednak sądzić, że pstrąg stwardnieje w zalewie. Po kilku miesiącach fermentowania w solance przypomina mazistą bryję. Ludzie zatrudnieni przy produkcji powinni chyba dostawać dodatek za szkodliwe warunki pracy ze względu na smród unoszący się nad kadziami. Ciekawe, do jakich sposobów muszą się uciekać, aby zmyć z siebie ten odór przed powrotem do domu.
Ale może nam, Polakom, łatwiej byłoby go znieśc? Woń naszej kiszonej kapusty kojarzy się podobno Europejczykom z padliną, a my jakoś akceptujemy ten zapach.

Bo wiemy, że kryje się za nim chrupiące, soczyste, pełne witamin i mikroelemetów kulinarne cudo.

***

Norweskie słowo nesevis oznacza osobę o szczególnie wyostrzonym węchu. My chyba takiego słowa w języku polskim nie mamy.

***

A propos konserwowanej (tu: suszonej) żywności.
Sąsiad, pan w słusznym wieku, to zapalony rybak. I do tego najlepszy kumpel naszego czworonoga.
Podsuwa mu suszonego dorsza.
A pies wtedy zapomina, kto jego pan.


Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz