W sieci pojawiają się wypowiedzi naszych rodaków na temat Norwegów. Czytam o nadużyciach. O tym, że tubylcom nie chce się pracować, że pełnymi garściami zagarniają to, co hojne państwo dać im chce i może. Krótko tu pracuję, ale nie widzę wśród moich kolegów cwaniactwa i nadużywania systemu. Widzę uczciwą pracę i powszechną życzliwość.
Pisałam kiedyś o tym, że za Norwegię i Norwegów ręczyć nie będę. W każdym chyba miejscu na świecie spotkamy prawdomównych i kłamców, hojnych i skąpych, pracowitych i leniwych, lojalnych i fałszywych.
Może jestem ślepa, naiwna, a może po prostu mam szczęście. Trafiłam do małej wyspiarskiej społeczności - gdzie tylko spokój, spokój, spokój. I jakoś dziwnie się czuję, gdy ktoś generalizuje i robi z Norwegów hochsztaplerów.
Kiedyś rozmawiałam z młodymi ludźmi, którzy wybierali się do Norwegii. Było to w czasach, gdy mój wyjazd był także dopiero w sferze planów. Wspomniałam o tym, że warto rozpoczynać pracę w Norwegii z początkiem roku, aby uniknąć konieczności podwójnego rozliczania się. Jeśli pracujesz w jednym roku podatkowym i w Polsce, i w Norwegii, musisz poinformować polskiego fiskusa o dochodach uzyskanych w Norwegii. I najczęściej dopłacić trochę podatku w Polsce.
I gdy opowiedziałam wspomnianym wyżej młodym ludziom o tych zawiłościach podatkowych, usłyszałam w odpowiedzi: A kto to w Polsce sprawdzi, że ja pracowałem w Norwegii?
Cóż, pojęcie uczciwości bywa relatywne.
Widzieć źdźbło w cudzym oku łatwo...
Pozdrawiam, ha det bra!
Reniferowa
brattvaag
KIM JEST RENIFEROWA?
Mieszkam na wyspie. Bywa, że woda leje się z nieba, deszcz pada poziomo, a wiatr chce urwać głowę. Ale gdy wyjdzie słońce, woda w fiordzie zaczyna mienić się kolorami, czas staje w miejscu. Tu w pełni czuję, że JESTEM. W Norwegii bywałam wcześniej jako turystka, od jesieni 2011 tu jest mój dom.
Na blogu piszę o godnych odwiedzenia zakątkach Norwegii - także tych mniej znanych. Blog to także skrawki naszego emigracyjnego życia. To zapiski przede wszystkim dla naszych dzieci. Ale nie tylko.
Zapraszam!
Reniferowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj Reniferowo
OdpowiedzUsuńBardzo mądry post. Smutne to ale my też jesteśmy postrzegani w negatywny sposób przez naszych norweskich sąsiadów. A najsmutniejsze jest to, że w tym postrzeganiu, niestety jest dużo racji. Dokładnie tak jak Ty nasłuchałam się wcześniej o charakterze, zwyczajach i relacjach... ech... zawsze odpowiedałam: nie wiem, nie znam na tyle, nie odwiedziłam żadnego norweskiego domu, nie mam żadnych norweskich bliskich znajomych a ci, których spotkałam na swojej drodze byli zawsze mili i pomocni. W tej chwili jest troszkę inaczej i nie mam żadnego problemu z kontaktami z norweskimi znajomymi i te osoby które znam i u których bywam niczym nie zasługują na taką zaoczną opinię. Śmiem twierdzić, że jest nawet fajniej, bo nie zaczynamy rozmowy o tym co komu się udało a nie powinno się udać ;-) Nie prawdą okazało się też to, że to tylko u nas przyjmuje się gosci "czym chata bogata".
Prawda jest taka, że w każdym miejscu na świecie są źli i dobrzy ludzie. I nie mozna generalizować. Tymbardziej jeśli wie się tylko "ze słyszenia"
Pozdrawiam Judyta
P.S.W sobotę , 2 marca w Aalesunds Kunstforening jest wernisaż Håvarda Vikhagena. Wybieram się, może do mnie dołączysz? :)
http://www.alesundkunstforening.no/
Oczywiście jak się wybieram na ważne wydarzenie - ostrzeżenie sztormowe! Ale nadzieję mam, że szybka łódź będzie pływać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Judyta
I jest tak jak przypuszczałam, z wernisażu nici, bo mogę nie dostać sie po południu na wyspę... A szkoda...
OdpowiedzUsuńNiestety takie są uroki życia na wyspie. Nasze wyspy nie są połączone z lądem. Jest to urzekajace ale czasami wymaga życia w wyspowym rytmie.
Innym razem :)
Pozdrawiam ze sztormowej dziś wyspy
Judyta
Własnie wróciłam ze spaceru z psem (jeśli spacerem można nazwać walkę z napierającym wiatrem i niesfornym czworonogiem). Patrzyłam na odległe wyspy i pomyślałam, że na pewno czekasz, Judyto, aż sztorm odpuści i uwolni bezrobotne dziś promy.
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że dziś Norwegia też zapiera dech w piersiach.
A wszystko to sprawka tego wiatru;)
Jeszcze niejeden wernisaż przed Tobą!
Pozdrawiam:)
Tak, czekałam, zawsze czekamy końca sztormu. Piszę my, bo mimo, że jestem tutaj dwa lata to wrosłam już w ten rytm, rytm życia na wyspie. Poza tym jak jest sztorm często nie ma prądu, jest może romantycznie ale pracować się nie da :) przynajmniej ja nie mogę :) a teraz mam do skończenia na przyszły tydzień ilustracje dla dzieci i każda chwila cenna.
OdpowiedzUsuńCo do wernisaży to tak :) nie jeden. W przyszłym roku może zgołoszę akces na 2016. Zobaczymy :))))
Chciałam sie podzielić z Tobą jeszcze jednym linkiem : http://www.nrk.no/nyheter/distrikt/more_og_romsdal/1.10912928 na pewno czytałaś :) i wiesz, że to syn naszej nauczycielki :) bardzo lubię Kaizers Orchestra, od E. usłyszałam o tym zespole po raz pierwszy :)
Pozdrawiam Cię z moich wysp :)
Judyta
Rok 2016 - wydaje się tak odległy, ale ten czas minie, niestety, jak z bicza trzasł.
UsuńNa własny wernisaż to nawet w sztorm dotrzesz, choćby paralotnią;)
I ja chętnie dołączę.
Pozdrawiam:)